Ups. Zdarza się nawet najlepszym. Tylko kurczę dlaczego mnie i dlaczego akurat dzisiaj. Jestem trochę zawiedziony swoim rozkojarzeniem. Zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu i mam nadzieję, że ostatni. Na szczęście swoją wpadkę już dawno naprawiłem. Jako, że moim pracodawcą jest profesjonalna drukarnia wielkoformatowa jest nauczony szybkiego działania i reagowania na wszystkie ewentualnie przeciwności losu i wydarzenia, które niekoniecznie powinny się wydarzyć. Nie chciałbym się całkowicie zwierzać co się stało, ale ma to związek z laminatem. Krótko mówiąc na nasze zlecenie, które było pilne potrzebowaliśmy laminat na gorąco, niestety firma przysłała nam zwykły laminat na zimno. A ja będąc przekonanym, że dostałem to co chciałem zacząłem używać złego produktu i zniszczyłem małą część produkcji. Na szczęście szybko się zorientowałem o co chodzi. Problem był innego typu, mało czasu i brak czasu na zamówienie poprawnego laminatu. Wszystko było w zwariowanym tempie. A jedyny dostawca był kilkaset kilometrów od nas. Ostatecznie udało nam się znaleźć osobę, która samolotem wędrowała między naszym miastem a miastem producenta. Osoba ta wzięła zamówiony laminat jako swój bagaż podręczny. Właściwie przypadkiem znaleźliśmy taką osobę i przez przypadek udało nam się zmieścić w czasie wcale nie zwiększając znacznie kosztów produkcji. Uf. Było groźnie ale na szczęście całość zamówieni na druk się udała. Klient był zadowolony. Morał z tego jest taki aby zawsze sprawdzać wszystko i nie ufać do końca. Nawet kiedy setki razy wszytko jest w porządku w momencie gorącym może okazać, się, że jest jakiś problem. I co w tedy? Trzeba niepotrzebnie kombinować. Zalecam ostrożność zwłaszcza w poligrafii, gdzie różnych szczegółów jest multum.